Po strzelaninach w El Paso i Dayton rozgorzała dyskusja o przyczynach wzrostu przemocy. Według republikańskich polityków, gry typu Fortnite i Call of Duty sprawiają, że ludzie coraz częściej decydują się na masowe ataki z użyciem broni palnej. Na Was też tak wpływają strzelanki? Bo na nas nie.
Nie dostęp do broni, nie stale rosnący odsetek młodych osób cierpiących na zaburzenia psychiczne i traumy, nie przykład dotychczasowych ataków, nie polityka. Według przedstawicieli amerykańskiej Partii Republikańskiej, Call of Duty i Fortnite to przyczyny, dla których w Stanach Zjednoczonych tak często dochodzi do lokalnych aktów terroryzmu i strzelanin. W grach używa się broni – ludzie grają w gry – dochodzi do rzeczywistych strzelanin – powodują je gry. Logiczne? No przecież.
Do ostatnich ataków doszło 3 i 4 sierpnia kolejno w El Paso w Teksasie i w Dayton, Ohio. 29 osób zginęło, 53 zostały ciężko ranne. I temat gier prawdopodobnie nie pojawiłby się w tym kontekście, gdyby nie szczątkowe informacje dotyczące usuniętego już manifestu terrorysty strzelającego w El Paso, opublikowanego na 8chanie. Oprócz rasistowskich i ksenofobicznych uwag i wizji, miał w nim podobno opisać chęć odegrania fantazji żołnierza z Call of Duty. Nie trzeba było długo czekać na reakcję – winne są oczywiście strzelanki.
Telewizja Fox News podchwyciła temat, zaproszono paru polityków i przedstawicielkę FBI. Zastępca gubernatora Teksasu, Dan Patrick, wezwał do rozpoczęcia federalnego śledztwa w sprawie gier komputerowych i uzasadnił:
- Były badania, które pokazywały, że gry komputerowe mają wpływ na ludzi, były też takie, które pokazywały, że nie mają. Ale przyjrzyjmy się wspólnym mianownikom. Co się zmieniło w tym kraju? Zawsze mieliśmy broń, zawsze mieliśmy zło, ale co takiego się stało, że mamy do czynienia ze wzrostem liczby strzelanin? I wtedy widzę branżę gier, która uczy młodych ludzi zabijania.
Wtórowała mu Maureen O’ Connell z FBI…
- Mogę się założyć, że [zamachowiec] po 6-8 godzin dziennie grywał w jedne z tych, wiecie, Fortnite, czy innych gier, w których nie robi się nic innego, jak dehumanizuje ludzi odstrzeliwując im głowy, jedna za drugą.
oraz Kevin McCarthy z Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych:
- Zamysłem tych gier komputerowch jest dehumanizacja i zabijanie. Zawsze czułem, że to będzie problem dla przyszłych pokoleń. Widzieliśmy dotychczasowe badania pokazujące, co gry robią z ludźmi. Kiedy patrzysz na zdjęcia i nagrania z ataków, widzisz takie same sytuacje w grach.
Reakcja branży przyszła szybko. Rod Breslau, konsultant e-sportowy, komentował materiał na bieżąco, tweetując m.in. że to nie gry zabijają ludzi, a broń, i że za motywami nie kryją się strzelanki tylko biała supremacja (wyższość białej rasy).
Fox News, others in the media, and politicians are already blaming specifically video games and FPS games including FORTNITE of all things for yet another awful multiple mass shootings here in America, in Dayton and El Paso
— Rod Breslau (@Slasher) 4 sierpnia 2019
video game guns don't kill people, real guns do pic.twitter.com/Y5sq0nPH23
Tymczasem 8chan, na którym pojawił się manifest, a wcześniej dwie inne zapowiedzi ataków w Kalifornii i Nowej Zelandii, ma szansę zniknąć z powierzchni Ziemi. Matthew Prince, CEO Cloudflare, zapowiedział na Twitterze zamknięcie hostingu dla 8chana i zakończenie współpracy, wyjaśniając, że „przychodzi czas, kiedy trzeba powiedzieć: dość”. Nie oznacza to co prawda końca strony, jednak sam pomysłodawca imageboarda, Fredrick Brennan, przyznał, że nic dobrego dla świata z 8chana nie wynikło i powinien zostać zamknięty. Zobaczymy zatem, jak rozwinie się sytuacja.
We just sent notice we are terminating service for 8chan. There comes a time when enough is enough. But this isn't the end. We need to have a broader conversation about addressing the root causes of hate online. https://t.co/ZsctDpswM5
— Matthew Prince 🌥 (@eastdakota) 5 sierpnia 2019